wtorek, 22 marca 2016

Bijące serce - Rozdział XI cz.I

Gdyby nie promienie słońca, które z samego rana padały na moją twarz, pewnie spałabym dalej na biurku. Rozchyliłam powieki. Przetarłam dłońmi oczy i wyprostowałam się.
- Osz... - mruknęłam, kiedy poczułam ogromny ból pleców. Chyba zasypianie na biurku to nie był dobry pomysł. Spojrzałam na stertę książek, zeszytów i kartek, które służyły mi za poduszkę.
Nagle poczułam, jak coś miękkiego i przyjemnego ociera się o moją łydkę. Spojrzałam w dół, uśmiechając się lekko.
- Tarashi - wyszeptałam imię zwierzaka, delikatnie go głaszcząc. Po chwili wstałam z miejsca i przeszłam do kuchni, gdzie od razu zajrzałam do lodówki. Była kompletnie pusta.
Jedno jabłko, pewnie stary już jogurt i resztka mleka w kartonie. Kliknęłam językiem, przeczesując dłonią ciemne włosy. Usłyszawszy miauknięcie kota przewróciłam oczami.
- Tak, wiem... Też nie mam co jeść - szybko skierowałam kroki do łazienki, gdzie doprowadziłam się do porządku. Potem ubrałam pierwsze lepsze jeansy i luźny sweter, chwyciłam portfel oraz telefon z słuchawkami. Wyszłam z domu, kierując się do najbliższego marketu. Mijając osiedlowe boisko do koszykówki zerknęłam na nie tylko kątem oka. Widok dwóch grających na nim chłopaków nie zrobił na mnie większego wrażenia. Zawsze w niedziele ktoś je zajmował. Zazwyczaj był to Kiyoshi z Yuyą, ale ostatnio mają na wspólne granie coraz mniej czasu.
W markecie nie zrobiłam jakiś większych zakupów. Gdy wybierałam się po większe sprawunki, zawsze brałam do pomocy Kiyoshiego. Niedługo pewnie będę musiała go poprosić.
W moich uszach rozbrzmiewała ulubiona piosenka. Wracając do domu całkowicie oddałam się jej rytmowi i nie zwracałam uwagi na otoczenie. Co jednak okazało się ogromnym błędem.
Nagle poczułam, jak coś twardego mocno odbija się od mojej głowy. Na moment całkowicie mnie przyćmiło do tego stopnia, że upadłam na ziemię. Przed oczami miałam mgłę. Przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje dookoła.
- Oi! Psze pani! Wszystko w porządku?! - Odruchowo położyłam dłoń na głowie w miejscu, które najbardziej mnie zabolało. Gdy odzyskałam świadomość, uniosłam wzrok.
- No ten... Piłka mi się wymsknęła i ten no... Przepraszam, psze pani. - Chłopak wyciągnął do mnie rękę, by pomóc mi wstać. Musiała minąć chwila by do mnie dotarło, kto właśnie oferuje mi pomoc.
- Kagami? - przymknęłam jedno oko. Delikatnie ujęłam dłoń koszykarza i z jego wsparciem podniosłam się z ziemi.- Zgadza się... Skąd pani mnie zna?
- To ty jesteś menadżerką Shutoku? - Głos za plecami sprawił, że przeszły mnie ciarki. Lekko podskoczyłam i odsunęłam się tak, by móc patrzeć na dwójkę koszykarzy Seirin.
- To była jednorazowa sytuacja. Ale tak... Jestem Tsukishima Hiroki. Miło was poznać - delikatnie skłoniłam głowę. Po chwili wzięłam od Kuroko swój telefon ze słuchawkami oraz reklamówkę z rzeczami, które pozbierał Kagami. Całe szczęście nie było tam żadnych szklanych rzeczy. Podziękowałam im za pomoc i jednocześnie przyjęłam ich ponowne przeprosiny. Już miałam w planach odejść od zawodników.
- Kagamicchi! Kurokocchi! Przepraszam za spóźnienieee! Hę?! Tsukimiya?! - Dlaczego zawsze muszę wpaść na Kise?! Coraz bardziej zaczynał mnie irytować...
- Tsukishima -  od razu poprawiłam blondyna.
- No wiem, zgrywam się przecież! - Kise obdarzył mnie swoim głupkowatym uśmiechem.
- Co tutaj się w ogóle wyprawia? Wiem! Zaprosiliście też Midorimacchiego?!
- Nie, Kise-kun. Kagami-kun nie potrafi trafić do kosza i posłał piłkę na ulicę. Tsukishima-san na tym lekko ucierpiała. Midorimy-kun nie pytaliśmy. Pewnie nie czuje się najlepiej po wczorajszym meczu. - Kuroko ze swoim beznamiętnym głosem od razu wyjaśnił sytuację.
- Co to ma znaczyć, że nie potrafię trafić do kosza?! - czerwonowłosy od razu się obruszył.
- Nie czuje się najlepiej? Nie powiedziałbym. Tsukimiya pewnie postawiła go do pionu. - Kise z wymownym uśmieszkiem zerknął na mnie kątem oka. Poczułam się w tym momencie naprawdę skrępowana. Czy on da mi w końcu spokój?!
- Nie jesteście zmęczeni? Znaczy... Wczoraj dopiero co graliście mecz... - spojrzałam na zawodników Seirin. Chciałam za wszelką cenę odwrócić uwagę od tego, co powiedział Kise.
- Szczerze to tak. Ale przed nami kolejne mecze. Nie możemy odpuścić. - Kagami odbił o ziemię piłkę.
- Regeneracja jest równie ważna co trenowanie - powiedziałam, oplatając słuchawki wokół telefonu i chowając go do tylnej kieszeni spodni.
- Dlatego się nie forsujemy. Po prostu sobie rzucamy do kosza. - Kuroko wziął od Kagamiego piłkę i skierował kroki na boisko.
- Kurokocchi! Poczekaj! Tsukimiya, chodź z nami zagrać! - Kise próbował zachęcić mnie ruchem ręki, po czym zerwał się w bieg, by dogonić szóstego zawodnika Pokolenia Cudów.
- Tsukishima - wymamrotałam i westchnęłam cicho.
- Nie gramy teraz w nic wielkiego, więc jeśli masz ochotę z nami porzucać, to zapraszam. - Kagami zrobił krok w tył.
- Damy ci fory w ramach rekompensaty za znokautowanie. - Koszykarz roześmiał się melodyjnie. Chwilę zamyśliłam się nad propozycją. Z jednej strony powinnam dać sobie spokój z graniem, nie wiadomo co może się stać, a muszę przecież dotrzeć w całości na mecze eliminacyjne i, przede wszystkim, na spotkanie z Shintaro. Z drugiej, miałam ochotę z nimi pograć.
- Skorzystam z oferty, ale nie gwarantuję, że pójdzie mi dobrze. Nie jestem koszykarką - wzruszyłam ramionami. Uśmiechnęłam się do Kagamiego, po czym oboje poszliśmy na boisko, gdzie Kise z Kuroko już rzucali do kosza. Położyłam telefon oraz reklamówkę na ławce przy boisku.
- Skoro jest nas czworo, to może zagramy meczyk dwa na dwa? - Kise przeczesał dłonią swoje blond włosy i spojrzał na mnie, Kagamiego i Kuroko.
- Możemy ciągnąć patyczki - wszyscy przystali na propozycję zawodnika Kaijo. Kuroko szybko przyniósł cienki patyczek, który Kagami przełamał na dwa dłuższe i dwa krótsze kawałki. Potem wyciągnęliśmy patyczki.
- Tsukimiya! - Kise wesoło znalazł się obok mnie i objął ramionami. Oboje mieliśmy dłuższe patyki.
- W porządku, to zaczynajcie. - Kagami rzucił piłkę w moją stronę. Złapałam ją i cicho westchnęłam. Kozłując przeszłam na połowę Kagamiego i Kuroko. Nie było dla mnie zdziwieniem, że to błękitnowłosy mnie krył. Byliśmy podobni wzrostem, poza tym, nie byłam wielkim, koszykarskim wyzwaniem... Udało mi się ominąć krycie Kuroko, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że on pewnie sam dał mi przejść. Widząc wolną przestrzeń podałam do Kise i dopiero wtedy zaczęło się koszykarskie widowisko.
Tak nasza gra wyglądała przez kolejne kilka minut. Z Kuroko tylko podawaliśmy piłki do tych lepszych i próbowaliśmy nie plątać im się pod nogami. Chociaż szczerze mówiąc, dobrze się przy tym bawiłam.
Kise dostał ode mnie podanie i od razu ruszył pod kosz. Sama zdecydowałam się zostać za linią środkową i pilnować, by piłka nie dotarła do Kagamiego przy podaniu Kuroko.
Blondyn wyskoczył do wsadu, jednak as Seirin wytrącił mu piłkę z ręki tak, że odbiła się od ziemi i wpadła prosto w moje ręce. Nie mając Kuroko obok siebie stwierdziłam, że spróbuję rzucić. W sekundę przypomniałam sobie, jak Midorima uczył mnie rzucać. Przyjęłam pozycję, wybiłam się w górę i w odpowiednim momencie, pod prawidłowym kątem wypuściłam piłkę z rąk. Ta po locie dużym łukiem wpadła do kosza bez chociażby muśnięcia obręczy. To wciąż nie był idealnie wyuczony i powtórzony rzut Midorimy, co było widać chociażby po mniejszym łuku i tym, że wyskakuję w swój sposób, jednak liczył się efekt - piłka wpadła.
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na swoje dłonie. Gdy uniosłam wzrok, od razu zobaczyłam zdziwione twarze koszykarzy.
- C-co? Zrobiłam coś nie tak? - podbiegłam do chłopaków.
- Nie tylko... Gdzie się tego nauczyłaś, Tsukishima-san? - Kuroko spojrzał na mnie z wielką ciekawością i zachwytem.
- Shinaro mnie raz uczył - odpowiedziałam spokojnie.
- Midorimacchi?! Co za egoista! A mnie zbył, kiedy go prosiłem! -  Koszykarz Kaijo odetchnął.
- Cóż, jak na dziewczynę Midorimacchiego przystało. - Kise z pewnym uśmieszkiem skrzyżował ręce na piersi.
- Ale tylko kilka razy udało mi się trafić. Jego recepta na doskonałą skuteczność nie działa, jeśli nie jesteś Midorimą. I nie nazywaj mnie jego dziewczyną - zmierzyłam Kise wzrokiem i poprawiłam gumkę, która zsuwała się z wysoko upiętego kucyka.
- To robi wrażenie. Midorima naprawdę jest przerażający. - Kagami podniósł piłkę z ziemi.
- Grajcie dalej sami... Chwilę odpocznę - powiedziałam. Odetchnęłam głośno, po czym skierowałam kroki na ławkę.
- Też na sekundę usiądę. - Kuroko powoli poczłapał za mną. Kagamiemu i Kise chyba pasowało granie jeden na jednego.
- Jeśli chcecie, to w plecaku mam butelkę wody. Nie krępujcie się. Tylko zostawcie dla mnie kilka kropli. - Powiedział czerwonowłosy, wskazując z odległości czarny plecak. Kiwnęłam jedynie głową. Nie omieszkałam napić się jego wody. W sklepie nie kupowałam żadnego napoju, a cholernie chciało mi się pić. Wyciągnęłam z plecaka Kagamiego butelkę wody, usiadłam na ławce, odkręciłam korek i upiłam łyk H2O.
- Musicie być blisko z Midorimą, skoro nauczył cię rzucać. - Spojrzałam na Kuroko. Odsunęłam od ust butelkę po czym podałam ją niebieskookiemu.
- Nie wiem, czy jesteśmy aż tak blisko - skwitowałam, łącząc na kolanach swoje dłonie.
- Kuroko, a w twoim odczuciu, jaki jest Shintaro? - zapytałam w pewnym momencie, spoglądając na Kuroko.
- Midorima-kun może i nie jest wylewnym człowiekiem, jest poważny, ale ma w sobie dużo uczuć, chociaż ich nie pokazuje. To działa też w drugą stronę: średnio idzie mu czytanie uczuć drugiego człowieka. Kocha koszykówkę, jest bardzo pracowity, mądry, wbrew pozorom troszczy się o ludzi, którzy coś dla niego znaczą. Może wydawać się skryty, ale mam wrażenie, że po prosu ostrożnie wybiera ludzi, przed którymi chce powiedzieć coś więcej. Rzadko widziałem go uśmiechniętego, a to naprawdę szkoda. Jego uwagę przykuwa raczej mało rzeczy. Co jednak nie zmienia faktu, że jeśli coś go zainteresuje, chce dowiedzieć się o tym niemalże wszystkiego. W gimnazjum na przykład zaciekawił bo baseball. Grał dalej w koszykówkę, to jej się oddawał, ale wiedzę o baseballu chłonął jak gąbka. Co prawda nie spędzałem z nim dużo czasu i w moich wspomnieniach utkwił raczej jako ten poważny, odpowiedzialny, przesądny, inteligentny i dojrzały introwertyk. - Gdy Kuroko skończył mówić, przyłożył butelkę do ust. Po upiciu odrobiny wody, kontynuował.
- Przyjemnie oglądało się go we wczorajszym meczu. Odnosiłem wrażenie, jakby mimo wszystko cieszył się grą ze swoimi senpaiami i tym czarnowłosym rozgrywającym... Takao? Od pierwszej klasy nie widziałem u niego tego zaangażowania. - Koszykarz Seirin bardzo delikatnie uśmiechnął się pod nosem.
- A jak wyglądają jego relacje z ludźmi? - właściwie sama mogłam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak naprawdę chciałam usłyszeć odpowiedź kogoś, kto zna go zdecydowanie dłużej.
- Raczej unika ludzi, którzy w jakimś stopniu mu nie "podchodzą". Przez jego przekonania i wierzenia jest naprawdę malutka garstka ludzi, których traktuje jak przyjaciół. Ale jak znajdzie kogoś takiego, trzyma się z nim cały czas. Szanuje ludzi z doświadczeniem, od których może się czegoś nauczyć, silnych. Nie wiem jak wyglądają jego relacje z dziewczynami teraz, w gimnazjum raczej ich unikał, a jeśli jakaś dała mu do zrozumienia, że go lubi, raczej odrzucał jej uczucia. Robił to w bardzo delikatny sposób co może świadczyć o tym, iż szanuje ludzkie uczucia. Jeśli kiedykolwiek pokocha dziewczynę tak, jak kocha koszykówkę to będzie ona najszczęśliwszą osobą na świecie. Aczkolwiek nie mówiłby i nie pokazywałby swoich uczuć wprost, bo, jak wspomniałem, sam źle czyta uczucia innych. Nie lubi głośnych ludzi, dlatego trochę mnie dziwi to, że tyle co go widziałem, to zawsze z Takao, który do cichych raczej nie należy. - Odpowiedź Kuroko w jakimś stopniu mnie usatysfakcjonowała. Pokiwałam ze zrozumieniem głową.
- Więc? Jakie relacje łączą cię z nim łączą? - Spytał.
- Hę? Właściwie to sama nie do końca wiem... Jakiś czas temu powiedział mi jak mniej więcej się czuje, ale nie jestem pewna, czy nie robił sobie ze mnie żartów czy czegoś podobnego...
- Jak mówiłem, Midorima-kun to nie osoba, która bawi się uczuciami. Jeśli się przed tobą otworzył, a do tego powiedział jak się czuje, to pewnie ci ufa i nie robił sobie z ciebie żartów, Tsukishima-san. Co więcej, Kise nazwał cię jego dziewczyną. Nie zrobiłby tego bez powodu.
- To naprawdę kłopotliwe, że ciągle tak mówi. Nie jestem dziewczyną Shintaro - opuściłam wzrok, by spojrzeć na wyświetlacz telefonu.
- Niemniej jednak nazywasz go po imieniu, podczas meczu też się tak do niego zwracałaś. Midorima-kun nie pozwala nikomu, poza Akashim i tobą, mówić do siebie po imieniu. - Kuroko zakręcił wodę i odłożył ją z powrotem do plecaka Kagamiego. Zastanowiłam się chwilę nad wszystkim, co powiedział mi niebieskooki. Musiałam porównać obraz Midorimy z perspektywy Kuroko i swojej. Wiele rzeczy się pokrywało.
- Wy tam! Gracie dalej?! - Zawołał Kagami ze środka boiska.
- Jakie "wy tam"?! Jestem starsza od ciebie! - krzyknęłam, unosząc się z miejsca. Kagami od razu stanął na baczność.
- Ach... Eee... Przepraszam, psze pani! - Powiedział głośno, jak w wojsku. Cicho się zaśmiałam. Uśmiechnęłam się do Kuroko i skinęłam głową, byśmy dołączyli w końcu do gry. Gdy Tetsuya zgodził się, pobiegliśmy na boisko.
Graliśmy jeszcze pół godziny, potem musiałam jednak wrócić do domu. Miło było pograć z tą trójką. Dowiedziałam się dużo nie tylko o Kise, Kagamim i Kuroko, ale przede wszystkim dowiedziałam się przydatnych rzeczy na temat Midorimy. Może źle czytał moje uczucia? Albo nie dawałam mu dobrych sygnałów?
Dotarłszy do domu od razu nakarmiłam Tarę. Szybko przygotowałam dla siebie makaron, jednak zjadłam go praktycznie w biegu.
Wzięłam ekspresowy prysznic, po czym stanęłam przy szafie. Nie miałam bladego pojęcia co miałabym na siebie ubrać. Nie wiedziałam gdzie Midorima chce mnie zabrać, a do tego miałam ubrać coś elegantszego. Kliknęłam językiem. Kiedy w końcu wybrałam coś, co wydawało mi się odpowiednie, ubrałam się, przeczesałam włosy, nałożyłam delikatny makijaż. Przeczesując rzęsy szczoteczką od tuszu zastanawiałam się, dlaczego w ogóle tak bardzo się staram, by wyglądać jak najlepiej... Shin przecież widział mnie już w różnych sytuacjach.
Gdy spojrzałam na zegarek, była już 16:59. Spakowałam telefon oraz portfel do torebki. Dosłownie minutę później, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zerknęłam jeszcze w lusterko, poprawiłam wsuwki, które trzymały kosmyki włosów po lewej stronie, by nie wpadały do oka i dopiero otworzyłam drzwi, patrząc na zegarek na nadgarstku.
- Jak w zegarku, Shin - uśmiechnęłam się pod nosem, po czym spojrzałam na koszykarza. Ubrany był w czarne, jeansowe spodnie, ciemnogranatową koszulę oraz czarną marynarkę. Niby wyglądał jak zawsze elegancko, jednak teraz sprawiał wrażenie zupełnie inne.
Byłam nieco zdziwiona, że nie przyniósł ze sobą lucky itemu. Jednak gdy spojrzałam na jego nadgarstek, zobaczyłam owinięty kawałek cienkiego, ciemnego sznureczka. To pewnie musiał być jego szczęśliwy przedmiot - sznurek.
- Tsukishima? - po otrzęsieniu się uniosłam głowę i ponownie zerknęłam na twarz Midorimy.
- Przepraszam... Już idziemy. Gdzie tak w ogóle mnie wyciągasz? - spytałam, nakładając na nogi najzwyklejsze, czarne baletki, które pasowały do klasycznej, ciemnej sukienki do kolan, rozkloszowanej lekko od pasa w dół. Złapałam jeszcze lekki sweter, gdyż wieczorem mogło zrobić się chłodniej.
- Mama dostała dwa bilety do teatru, ale nie mogła iść, więc dała je mi. Moja siostra nie lubi chodzić po teatrach, Takao wolał obejrzeć jakiś film więc pomyślałem o tobie. Chyba nie miałaś okazji jeszcze pójść do japońskiego teatru, prawda nanodayo? - Shin oparł się bokiem o futrynę drzwi, poprawiając okulary i dokładnie lustrując mnie wzrokiem. Wsunął lewą rękę do kieszeni spodni.
- Naprawdę? Wspaniale! Na jaki spektakl idziemy? - z błyskiem w oczach odwróciłam się do Shintaro, łapiąc w dłonie torebkę oraz klucze. Wyszliśmy na korytarz. Zamknęłam drzwi, po czym przeszliśmy do windy.
- Nie do końca wiem... Poczekaj. - Shintaro wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki jeden bilet i spojrzał na tytuł przedstawienia.
- "Samobójstwo kochanków w Sonezaki" Chikamatsuriego. To jeden z jego największych dramatów, a jeszcze nie miałem okazji go zobaczyć. - Powiedział, ponownie chowając bilet.
Wcisnęłam parter i jak tylko znaleźliśmy się na dole, wyszliśmy z budynku. Byłam nieco zdziwiona, widząc taksówkę, do której od razu podszedł Shintaro. Otworzył przede mną drzwi.
- Dziękuję - obdarzyłam Midorimę delikatnym uśmiechem, po czym zajęłam miejsce z tył. Zapięłam pas bezpieczeństwa i popatrzyłam na okularnika, który usiadł obok.
Poczułam się dziwnie skrępowana. Nie wiedziałam, na czym teraz stoję. A obecność Midorimy mnie teraz nie uspokajała. Wręcz przeciwnie - wprawiała w większe zakłopotanie.
- A, właśnie! Spotkałam dzisiaj Kuroko, Kagamiego i Kise. Ani na moment nie odpuszczają. Kagami posłał piłkę na ulicę i dostałam w głowę. Prawdę mówiąc trochę mnie nawet przyćmiło... Potem zagraliśmy dwa na dwa i wiesz co? Udało mi się trafić do kosza z połowy boiska, tak jak mnie uczyłeś. Byli zdziwieni, że to ty mi wszystko pokazałeś, szczególnie Kuroko - z ekscytacją zwróciłam się do Midorimy.
- To, że im tego nie pokazałem nie znaczy, że w ogóle nikogo nie nauczę tych rzutów, nanodayo. - chłopak poprawił okulary. Po chwili jednak westchnął i lekko nachylił się w moją stronę.
- Gdzie oberwałaś piłką? - spytał.
- Hę? Eee... Tutaj - dotknęłam opuszkami palców lewej dłoni miejsca, od którego odbiła się piłka. Shin bez wahania schylił moją głowę i przejechał po niej dłońmi, jednocześnie wtapiając palce w moje ciemne włosy. Oparłam czoło po jego klatkę piersiową.
- Boli gdy dotykam? - Koszykarz nacisnął lekko obolałe miejsce. Cicho jęknęłam z bólu.
- Miałaś naprawdę dużo szczęścia. Gdybyś dostała piłką trzy centymetry w prawo, o tu, prawdopodobnie miałabyś problem ze słuchem w lewym uchu. To czułe miejsce. - Shin przejechał palcem na miejsce, o którym mówił, by zilustrować mi sytuację.
- A tak poza tym, to musiałaś coś jeszcze przeskrobać, bo masz draśnięcie na karku, nanodayo. - Powiedział, puszczając moją głowę. Od razu się wyprostowałam.
- Naprawdę znasz się na rzeczy - skwitowałam, przeczesując dłonią włosy i doprowadzając je do porządku.
- Mój ojciec jest lekarzem więc wiem to i owo. - Shin skrzyżował ręce na piersi i cicho westchnął.
Dość szybko znaleźliśmy się pod teatrem. Midorima pierwszy wyskoczył z samochodu po czym otworzył przede mną drzwi. Zapłacił za taksówkę i dołączył do mnie.
- Wiesz, że mogliśmy najzwyczajniej w świecie przyjechać tutaj autobusem? Niepotrzebnie wydawałeś pieniądze na taksówkę. Oddam ci połowę - od razu sięgnęłam do torebki, chcąc wyciągnąć portfel, jednak wtedy Shintaro wręcz wyrwał mi ją z ręki.
- Nie będziesz za nic płacić, nanodayo. - Powiedział stanowczym tonem, lekko marszcząc brwi i patrząc na mnie z góry.
- Niby dlaczego? Też jechałam tą taksówką więc to normalne, że chcę ci za nią zwrócić - próbowałam odebrać swoją torebkę Shinowi, jednak gdy ten uniósł ją ponad głowę, odpuściłam. Nie byłabym w stanie jej dosięgnąć nawet jakbym podskoczyła. Dlaczego on musi mieć taki duży zasięg?! Midorima kliknął językiem.
- Ja cię zaprosiłem więc to ja płacę. - Powiedział to jeszcze poważniej niż zwykle.
- Ale to nie jest randka, żebyś musiał aż tak mi dogadzać. Oddaj! - spokojnie wyciągnęłam rękę, by bez zbędnych ruchów i nerwów Shin zwrócił mi torebkę. Gdy zobaczyłam jego lekkie rumieńce, gdy opuścił głowę dotarło do mnie, że on widział to zupełnie inaczej. Oddał mi moją rzecz.
- Więc to jednak randka? - z lekką satysfakcją uniosłam brew do góry i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Sama tak to nazwałaś. - Midorima poprawił guzik koszuli pod szyją. Cicho parsknęłam śmiechem, po czym oplotłam rękami jego ramię, jednocześnie lekko się do niego przytulając.
- Naprawdę z ciebie tsundere - skwitowałam, ciągnąc delikatnie Shintaro w stronę wejścia do teatru.
- Nie nazywaj mnie tak. - Chłopak opuścił lekko głowę by na mnie zerknąć. Sama uniosłam wzrok, a wyłapując jego spojrzenie, uśmiechnęłam się. W towarzystwie Shina czułam się naprawdę dobrze. A nawet jeszcze lepiej. Nie wiem czy do siebie pasowaliśmy, nie rozgryzłam go jeszcze całkowicie, wciąż pozostawał dla mnie zagadką.
Po okazaniu biletów weszliśmy na salę. Scena w teatrze kabuki wyglądała nieco inaczej niż scena tradycyjnego europejskiego teatru. Po lewej stronie patrząc od przodu znajdował się kilkumetrowy wybieg od sceny. Miejsca siedzące znajdowały się na wprost sceny i były to zwykłe, drewniane ławki. Całość sprawiało wrażenie tradycyjnego, starego teatru. Wszystko miało swój niepowtarzalny klimat.
Było tutaj już sporo osób, a nasze miejsca znajdowały się mniej więcej pośrodku czwartego rzędu. Shin cicho westchnął, po czym złapał mnie za rękę. Szedł przodem, przepraszając ludzi i torując mi drogę. Gdy dotarliśmy do naszych miejsc, puścił moją dłoń.
- Czym tak właściwie jest teatr kabuki? - zapytałam w pewnym momencie, usiadłszy obok Shintaro i spojrzawszy na niego. Chłopak zdjął z ramion marynarkę, kładąc ją na swoich kolanach.
- Tradycyjny japoński teatr. - Okularnik wziął ode mnie bilet i wskazał na trzy znaki kanji, zapisane przy nazwie teatru.
- Te trzy znaki czytane kolejno...
- Śpiew, taniec... - powiedziałam, przyglądając się znakom. Jednak nie potrafiłam przypomnieć sobie, co oznacza trzeci.
- I umiejętności. Teatr kabuki, to teatr naprawdę awangardowy. O silnej ekspresji, bogaty w tradycyjną charakteryzację i scenografię. Kabuki oczywiście przechodziło wiele zmian przez lata, ma dość ciekawą historię. Kreacja bohaterów też nie jest standardowa. Poza tym "Samobójstwo kochanków w Sonezaki" zalicza się do jednego z trzech rodzajów głównego teatru, do jidai-mono, czyli kabuki historycznego. - Byłam naprawdę pod wrażeniem tego, z jakim zaangażowaniem Shin to wszystko opowiada. Nie słuchałam tego, co mówił dalej. Po prostu patrzyłam na niego uśmiechając się pod nosem. Z boku wyglądał naprawdę uroczo. Dopiero teraz, będąc tak blisko niego i przyglądając mu się, dostrzegłam kilka szczegółów, które były dla mnie niezauważalne wcześniej. Jak chociażby malutka blizna po rozcięciu na lewym łuku brwiowym czy jego długie rzęsy. Musiała minąć chwila nim zorientowałam się, kiedy przestał mówić.
- Brzmi naprawdę ciekawie - skwitowałam w końcu.
- Możesz poznać ten teatr, więc skorzystaj z okazji, nanodayo. - Shintaro poprawił okulary i oddał w moje ręce bilet.
- Skąd masz tę bliznę? - zapytałam, bardzo delikatnie dotykając półcentymetrowej kreski. Była to już bardzo stara blizna. Zdziwiony Midorima od razu odwrócił się do mnie twarzą. Cofnęłam dłoń, patrząc nieco zdezorientowana w jego oczy. Nie sprawiał jednak wrażenia, jakby miał ochotę o tym opowiadać. Gdy jednak się już do tego zebrał, światła przyciemniały, a kurtyna zaczęła się rozchylać, ukazując scenę, scenografię i aktorów.
Już początkowe akty wywołały u mnie zachwyt. Gra głównego aktora przebranego za kobietę, jej kochanka naprawdę wbiły mnie w fotel. A raczej w ławkę...
Wszystko tak mnie zafascynowało, że nie wiedziałam gdzie mam pokierować wzrok. Muzyka grana na żywo była wspaniała. Siedziałam jak na szpilkach zachwycając się wszystkim tym, co było w zasięgu mojego wzroku.
Gdy już powoli przyzwyczajałam się do tego, jak pięknie to wszystko wygląda, skupiłam się na fabule spektaklu. Cóż, nie było to ani radosne, ani łatwe przedstawienie. Kiedy do mojego małego móżdżku docierały wszystkie emocje, jakie ze sceny przekazywali aktorzy, poczułam się dziwnie. To był dramat. Sceny były coraz bardziej smutniejsze, a do bohaterów można było naprawdę się przywiązać. Moje gardło samo się zacisnęło. W kulminacyjnym momencie przedstawienia poczułam, jak moje policzki robią się mokre, a krople spływają na zaciśnięte na kolanach dłonie.

Łzy zamazały mi obraz. Koniecznie chciałam widzieć, co robią aktorzy, więc nerwowo zaczęłam wycierać wierzchem dłoni spływające krople.  Zaczęłam po omacku szukać w torebce chusteczek, jednak nie znalazłam tam ani jednej. Ocierałam rękami oczy, kiedy nagle poczułam, jak Midorima delikatnie unosi moją brodę. Z załzawionymi oczami popatrzyłam na jego twarz. W sali było ciemno. Jedyne światło biło od strony sceny. Nie widziałam dokładnie tego, jaki wyraz twarzy przybrał Midorima. Widziałam za to swoje odbicie w jego szkłach. Dostrzegłam jednak to, że po jego ustach błąkał się cień rozbawienia. Ostatecznie okularnik naciągnął na dłonie rękawy koszuli, którymi wytarł moje policzki. Potem objął mnie ramieniem i mocno przytulił do swojego boku. Dopiero teraz jego obecność mnie uspokoiła. Oczywiście pod nosem szlochałam do samego końca tragicznej historii, jednak będąc w objęciach Midorimy, czując i słysząc bicie jego serca czułam się bezpiecznie i spokojnie. Mogłabym tak siedzieć cały dzień, cały miesiąc, cały rok, cały czas.

13 komentarzy:

  1. Hej, hej, hej!
    Zacznijmy od tego, że przed "więc" się stawia przecinek ;-; Pewnie już to wiesz, a po prostu tego nie zauważyłaś. Szczególnie dużo literówek przy scenie z taksówką, a tak to jakieś pojedyncze.
    Przejdźmy do fajniejszej cześci 😊😉
    Nadal nie mogę się nadziwić jak dobrze odwzorowujesz postacie. Dżiz, normalnie jakbyś mi wpakowała Hiroki do anime. Hiroki? Nic sobie, nawet ujęła moje serce. Chyba nie jest Mary Sue (?). Midorima jest słodziutki! ^^ Tylko weź, kurcze, Shin-chan, ogarnij Hiroki i zacznij z nią chodzić! Rozdział, bym tak powiedziała, 7.1 na 10. Byle tak dalej, Matu!
    Bye, bye, bye, czekam na następny!
    Isayama Ayame

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tę zasadę nawet bardzo dobrze ;_; Tylko po prostu po pewnym czasie pisania dostaję już oczopląsu i gdzieś mi to umyka, a że piszę wszystko na raz... cóż xD Dopiero później dociera do mnie, że narobiłam błędów. Myślę sobie "nosz kuźwa, ale ze mnie debil jest. Muszę to poprawić"... A potem o tym zapominam i tak w kółko. Mimo wszystko dziękuję, że to zauważyłaś, bo już wiem czego mijać nie mogę xD
      Dziękuję za miłe słowa ^^ Dobrze wiedzieć, że naprawdę Ci się podoba ^^ Staram się, żeby Hiroki nie była Mary Sue, ale, no właśnie: STARAM SIĘ xD Bardzo łatwo sprowadzić bohaterów do idealności, więc trochę się boję, że mi też tak wyjdzie *_*
      Spokojnie, spokojnie. Głupi Shin-chan się ogarnie ♥
      7.1/10? Jeeeejjj <3 To już sukces :3
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. O mój boziu jakie to słodkie *-*
    Shin taki słoooodki! ^-^
    Ogólnie to nie widziałam go jeszcze w takiej wersji, więc jest to wyjątkowo ciekawe :3
    No i jeszcze te powoli pojawiające się uczucia! *.*
    Genialne.

    Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło ^^
      Cieszę się, że Ci się spodobało :>

      Trzymaj się cieplutko ♥

      Usuń
  3. Nie żebym kogoś chciała skrytykować tylko...cholercia szalenie irytuje mnie wyszukiwanie błędów przez osoby trzecie. Kuźwa sama pisze i wiem doskonale że nawet czytając na głos można pominąć pewną literówkę, albo ....cóż cokolwiek. Tym bardziej dzisiaj mam jakiś napad przez to, że spędziłam kilka znaczących chwil na jednej z oceniarni. Dodam ze wyszłam już nie tak bardzo zadowolona. Ofc nie chodzi o mojego bloga..haha jestem zbyt wielką miernotą żeby dawać do oceny bloga i liczyć choćby na tróje xd.
    Co ja wgl mowie o lol....
    Nieważne tego wcześniejszego nie było :P
    Treść właściwa: Kocham cię dziewczyno za to, ze opisujesz historię Zielonego Ludka i OC. Tak rzadko to jest spotykane w necie, że cenie, każdą na którą wpadnę. Poza tym bardzo płynnie się to czyta. Z pewnością to nie twój pierwszy blog. Ogólnie szablon też bardzo ładny i Midorima <3 Serio nie rozumiem jak można go nie lubić. Jest przesłodki w swojej przesadnej wstydliwości i tej chłodnej postawie. I 'Takao idziemy'!!
    Ok teraz do rzeczy. Masz bardzo realistycznych bohaterów. Nie skupiasz się tylko na jednym aspekcie, jak np na tym co widzi bohaterka. Poza tym ona ma jakąś osobowość! yay! Czytanie o mdłych bohaterach jest takie...złe.
    Świetne jest też to że akcja jest taka realna tzn niezbyt szybka. To było hmm...miłe. Szczególnie końcówka od momentu gdy już znaleźli się w teatrze. Rozumiesz miałam nieco wrażenie że stoję obok i przyglądam się tej scenie. Trochę nawet zazdrościłam haha. I to wyczerpująca deklaracja Kuroko. Kise też bardzo Kisowaty. Ej nie uważam go za irytującego. Jest świetny. Ale ja jestem bezstronna haha poza tym kocham ich wszystkich bez wyjątku :P
    Ok kochana podoba mi się tu na tyle, że dodaje cię do linków co żeby pod ręka adresik mieć. Powoli muszę w końcu tą zakładkę zacząć uzupełniać :P
    Jezusie ile naskrobałam ci pod postem O.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i przepraszam za błędy ...piszę na szybkości. Jak zawsze wszystko :P Nienawidzę XXI wieku haha :)

      Usuń
    2. GRAAA!!! Napisałam taki długi tekst w odpowiedzi i co? Oczywiście musiałam przypadkiem kliknąć "wróć" kuźwa! Dawno się tak nie wkurzyłam -_- A napisałam tam takie wspaniałe rzeczy (╯°□°)╯︵ ┻━┻. Pierniczę tę robotę! Nie współpracuję więcej z blogspotem! Grrr...

      Ok, już mi przeszło. Więc...
      Nie uważam tego, że ktoś wytyka mi błędy za coś złego *_* Wręcz przeciwnie, dzięki temu wiem, jakich błędów na przyszłość mam unikać ^^ Samorealizacja i tak dalej (pfft xD OK, chciałam, by to mądrze zabrzmiało...)
      Osobiście uwielbiam Midorimę, to moja ukochana postać z Kuroka. Przyśnilł mi się sam, w dalszej części z Oikawą zanim zaczęłam pisać bloga (w takich fajnych sytuacjach, które opiszę w następnym rozdziale i w którymś z ostatnich) i tak szczerze, to chciałam po prostu zostawić gdzieś te urywki ze snu :> OC... Bohaterka KnK była najbliżej tej osoby, którą widziałam w śnie więc użyczyłam sobie jej wyglądu *_* Tyle. No, to tak a propo Midorimy i OC xD
      Za wykonanie szablonu jestem wdzięczna Ally po dziś dzień ♥ Cholernie podobają mi się kolory i naprawdę cieszy mnie to, że podjęła się zrobienia go dla mnie :3
      Dalej
      Tak, również uważam, że jest przesłodki ^^ a jego "Takao, idziemy!" to jedno z moich ulubionych zawołań ze wszystkich animu jakie obejrzałam, obok "Karasunooo fajtooo" i "Gomen Tsukki" z "Haikyuu!!" xD
      Nie bardzo wiem co Ci odpisać na temat mojego stylu bo ech, sama mam sobie wiele do zarzucenia i wciąż staram się poprawić *_* Dlatego poczekaj! Za 10 lat to będzie po prostu dzieło pokroju Słowackiego! xD Boże, co ja tu piszę...
      Dalej
      Mimo wszystko cieszę się, że Ci się podoba ^^ To miło wiedzieć, że kogoś ciekawią moje wypocinki i zawsze to powtarzam ♥ Wyrażam wdzięczność, kłaniam się nisko i dziękuję ♥
      (シ_ _)シ

      Wróć! Masz bloga?! Czemu mi się nie reklamujesz?! Spodziewaj się, że niedługo na niego zajrzę ^^
      XXI wiek.. Zostaw go w spokoju. Dzięki niemu mamy Midorimę! xD
      Trzymaj się ciepło i dziękuję za komentarz (i to jaki! ^^)♥
      P.S. Nie tylko ty jesteś aż taką "miernotą" by się zgłosić do ocenialni xD Witam w klubie!

      Usuń
    3. Tia chyba masz racje gdyby nie XXI wiek nie miałabym wielu ukochanym postaci ahh. Daj na luz zawsze rozległe komentarze pisze. Miałam jakiś shitposting time chyba. Chryste jak teraz na to patrze to wgl się dziwie że odpisałas. haha mogę być mega szczera? kocham okularników...są cudowni. kuźwa wszyscy. na tyle ich uwielbiam zeby sila wsadzić je Aho na nos (a co sie bede fanfik w końcu) xD moja siostra tak samo uwielbia Midorimę. Choć ja nie wiem już którego z nich bardziej lubie heh każdego chyba tak samo. Czyli kolosalnie :) Serio mowie ci to jedno z najlepszych opowiadań na jakie trafilam na blogspocie :)
      Dlaczego taki agresor mi sie wlaczyl? mam pewne doswiadczenia z osobami ktorym 'nigdy nic nie pasuje' i choc wiem co to i szanuje konstruktywna krytyke ja mialam doczynienia z tymi co to tylko zarzucali. wiesz "przesun amke na prawo", "a nie jednak na lewo". Poza tym kiedy ja ostatnio bloga prowadziłam łohohoh z 7 lat temu będzie. Tak właśnie tak zniechęcona zostałam. I akurat tamtego dnia wlazłam na jakąś oceniarnie co pojechałą pewne dziewczę od stóp do głów a później zobaczyłam że nowa notka u cb :)
      Czemu się nie reklamuje? Chyba boje się opinii innych na temat tego co i jak piszę. Piszę dla przyjemności a nie po to by zostać jakimś Szekspirem haha
      Z chęcia przeczytam twoje przyszłe iście Słowackie (albo Słowackowate jak kto woli haha) dzieło :P
      Ps Blogger to zło. Każdy kto publikuje chyba choć raz tego doświadczył ;)

      Usuń
    4. Buuu masz siostrę! *.* Też chcę rodzeństwo <3
      Tak, też mam fetysz okularów... Do tego stopnia, że karzę kumplowi zmienić soczewki na okulary, kiedy gdzieś idziemy xD Aho w okularach. Jestem na tak ♥
      Jeeej to miło ^^ Ale mi osobiście coś tu nie pasuje, tylko jeszcze nie wiem co... Mimo wszystko dzięki jeszcze raz xD
      Następnym razem po prostu nie wchodź na blogi po czytaniu oceniarni xD No tak, jeżeli ktoś się czepia "przesuwania amki w prawo" i "jednak na lewo" to może faktycznie słabo... Ale oceniarnie tak mają.
      No i czego się boisz? I wybacz, Szekspira się podrobić nie da xD Trzymajmy się tego Słowackiego. Wiesz, zawsze został jeszcze Mickiewicz i Prus xD Może jednak zostaniesz następnym Mickusiem? *_* Kto ich tam wie.
      Ha! To będzie mi miło ^^ A a propo iście Słowackowatego (jakie kochane słowo ♥) arcydzieła, właśnie pracuję nad nowym rozdziałem i [UWAGA SPOJLER!] zrobiłam z Hiroki pucię -_- Taką... Puci puci. Muszę coś zmienić bo zaraz dostanę od tej pucowatości pier*olca, że tak brzydko powiem xD [KONIEC SPOJLERA].
      Rozległe komentarze możesz mi pisać xD Lubię czytać ^^
      Co, miałam nie odpisywać? :D

      Usuń
    5. Meh prosze cie ja z Minako zrobilam niedostepna cyniczke o zanizobym poczuciu wartosci i samoocenie...kuzwa gdyby nie to ze to bylo dwa lata temu to bym to juz teraz zmienila...ehh ale coz oradzic jakis okres w zyciu mialam...i to doslownie na ciche cizie. Ale mysle zeby dodac jej pazura. Abo co moja je w koncu i se moge haha.
      O chryste nie chce myslec o tych wspanialych kwiecistych sformuowaniach rodem z Lalki czy Dziadow...niet niet niet nope. Ja tak nie otrafie jednak. Chyba nigddy sie nie naucze i oby. Uwierz mi mam smaka na wymyslanie slow ktorych nie ma albo fonetyczne pisanie slow anglojezycznych. Kurde troche to dziecinne z mojen strony. No coz.
      Aho w okularach. Raz nigdzie takiego nie znalazlam w opku. A dwa...obczaj sobie TOZ TO SAM SEX... Jak chodzacy tajemniczy terrorysta ukryty za okularami. Kuzwa jak perwersyjny nauczyciel. No nie moglam sie powstrzymac no. Poza tym okulary sprawiaja ze nie widac jak bardzo sie marszczy ale to szczegol haha
      Pff najgorsze jest to ze dzieki tym oceniarniom naprawde fajne blogi odnalazlam w czelusciach internetow. Moze nie takie zle jednak. I czasem komenty pod nimi zabawne sie kryja. Juz sama nie wiem czy je lubie czy nie...
      Halo ty wiesz ile mi rzeczy u mnie nie pasuje? Nie zmieniaj nic! Zabraniam kategorycznie!nope! Mowy nie ma! Jeszcze to seksowe tsundere na tym ucierpi i co? O nie! Nie pozwalam!
      I hej o godzinie 2 w nocy sie spi:P - powiedziala ta co to komentarz prawie o 4 napierdziela:P

      Usuń
    6. Ps
      Moja siostra to zlo....zlo mlodsze o 7 lat. Szatan gorszy ode mnie...
      To tak nawiasikiem bo powstrzymac sie nie moglam :) a teraz Megan mowi dobranoc:)

      Usuń
    7. Ej, mów co chcesz, ale ciche cizie są nawet spoko *_*
      Jezusieńku... Zaraz chyba dokleję w paincie jakieś Aho okulary *_* Dla takiego perwerta to bym nawet cały "Potop" przeczytała ♥ Mraar xD
      Nowe słowa są też spoko! Tylko nie zdziw się, jeśli w wydawnictwie edytor stwierdzi, że takie słowo nie istnieje, a neologizmy to błąd językowy -_-
      Niemniej jednak, gdybyś wydała słownik nowych słów to pewnie bym po niego sięgnęła xD Przemyśl to!
      Tak! Dzięki oceniarniom mimo wszystko zawsze można znaleźć coś dla siebie :3 sama tak znalazłam kilka blogów :)
      Ok! To nie zmieniajmy nic! Ty też nie! Tylko mi się tutaj seksowny tsundere zesłodział... Buuu! (≧Д≦)Potrzebuję kopnięcia i wredoty! Gdzie jest Tsukki?!
      Ej no ło... Już faktycznie ta godzina... Ty weź dziewczyno idź może spać czy coś *_* Jak się obudzisz to może będziesz miała co czytać... Może.

      Usuń
    8. Młodsze rodzeństwo o 7 lat. Uu... to może być faktycznie ciężko... Spoko, rozumiem xD Nie tylko ty narzekasz na siostrunię =_= Nie rozumiem czemu... No! Idźże spać! Branoc ♥

      Usuń

Theme by Ally | Panda Graphics