środa, 19 sierpnia 2015

'Czasami na szczerość jest za późno' - Prolog


29 października, trzy lata temu.
 

Yoshiki Tsukishima trząsł się na samą myśl o tym, co za chwilę będzie musiał oznajmić swoim synom, a co ważniejsze - żonie.
Ściskając delikatnie dłoń małej, czarnowłosej istotki o rubinowych oczach, kroczył po schodach na górę, ciągnąc za sobą młodą dziewczynę.
Wiedział jedno - musiał ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Nawet, jeśli popełnił błąd 14 lat temu. 14 lat... Sporo czasu.
   Dom rodziny Tsukishima nie był małym mieszkaniem, a przytulnym, piętrowym domem. Był jak z obrazka. Otoczony ogrodem raptem z amerykańskich filmów o kochającej rodzinie, która żyje beztrosko z dnia na dzień. I tak pewnie było w życiu samych mieszkańców ów budynku. Przynajmniej do czasu.
   Mężczyzna w końcu zatrzymał się przed drzwiami. Spojrzał na dziewczynę, biorąc głęboki wdech. Nie umiał się z nią porozumieć. Nie tylko ze względu na to, że średnio znała japoński. On szedł w lewo, ona w prawo. On w górę, ona w dół.
Pochylił się nad dziewczyną, poprawiając kołnierzyk jej niebieskiej koszuli i uśmiechnął się w taki sposób, którego czarnowłosa nie zapomni do końca życia. Był to uśmiech przepełniony gniewem, zdenerwowaniem, niepewności, poniekąd miłością i przede wszystkim współczuciem. Ale to ostatnie uczucie zdecydowanie nie było skierowane ku dziecku... Współczuł sobie, że znalazł się w tak niewygodnej sytuacji.
- Cokolwiek się stanie, proszę cię Hiroki, nie płacz. Płacz, jest oznaką słabości. Nie możesz być słaba. Nie możesz płakać, cokolwiek się zdarzy. Jasne?
Dziewczyna pokiwała zgodnie głową, nie do końca rozumiejąc słowa mężczyzny. Pewnie zrobiła to tylko i wyłącznie z grzeczności.
   Po wzięciu głębokiego oddechu, czterdziestosześciolatek otworzył drzwi, wpuszczając przodem czternastolatkę. Czarnowłosa nie zdążyła nawet zdjąć butów, gdyż Yoshiki od razu zaprowadził dziewczynę do salonu, gdzie jak co wieczór, Tsukishimowie oglądali film. Tym razem, jak się okazało, bez najmłodszego domownika.
- Kunie, Akiteru, to jest Hiroki... - Żona Yoshikiego, Kunie, patrzyła na męża z lekką dezorientacją, podobnie zresztą jak osiemnastoletni Akiteru.
- Moja córka. - wydusił z siebie w końcu, odetchnąwszy głośno.
- Córka? - zapytała Kunie.
- Twoja? Córka?! - kobieta momentalnie podniosła się z miejsca. W przeciwieństwie do osiemnastolatka, który w szoku raczej wbił się w fotel.
- Kunie, daj mi wyjaśnić... - poprosił Yoshiki, spuszczając lekko głowę. Żona mężczyzny nie miała zamiaru słuchać słabych wyjaśnień ukochanego, jednak ostatecznie zgodziła się. Usiadła na poprzednim miejscu, Yoshiki naprzeciwko niej.
Hiroki stała w miejscu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Prawdopodobnie nigdy nie czuła się tak zawstydzona i niechciana.
W końcu jednak usiadła na podłodze, obok fotela, gdzie spoczął Tsukishima. Jakby chciała być obok jedynej osoby, która może jej pomóc.
- 14 lat temu, praktycznie zaczęła prosperować moja firma... Gdy musiałem pojechać podpisać kontrakt do Rosji, pamiętam, jak bardzo się wtedy cieszyłaś... Wszystko szło tak, jak powinno: formalna kolacja z zarządcami, miłe rozmowy, podpisanie umowy, pójście do hotelu i powrót następnego dnia. Jednak pójście do hotelu, nie odbyło się tak, jak powinno... Kunie, ja zdradziłem cię. Z Oksaną: matką Hiroki. Nie było to nic zobowiązującego. Jedna jedyna noc, która miała zostać między nami. Miało to być nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. I pewnie by tak było, gdyby Oksana nie napisała mi w liście, że jest w ciąży. Nie mogłem jej przecież zostawić na lodzie... Skoro już dałem ciała jako mąż, nie chciałem także polec na innej linii. Uznałem Hiroki. Nie chciałem angażować się w życie ani Oksany, ani Hiroki. Wysyłałem im pieniądze, gdy czegoś potrzebowały, załatwiałem, ale to tyle. Dopiero miesiąc temu dotarła do mnie wiadomość, że Oksana odeszła. Nie mogłem pozwolić, by Hiroki zabrali obcy ludzie. Ani Oksana, ani Hiroki nie miały nikogo. Dlatego zdecydowałem się wziąć ją do siebie. Wiem, że wolałaby zostać w Moskwie, ale nie mogłem na to pozwolić. Chcę zapewnić jej dobre życie. Za rok pójdzie do liceum, chcę, by to był dla niej najlepszy czas.
Kunie, przepraszam, że zawiodłem twoje zaufanie. Akiteru, ciebie również bardzo przepraszam. Jak tylko Kei wróci do domu, jego też przeproszę... Chciałem być z wami szczery, chociaż wiem, że na szczerość teraz jest za późno. - głos Yoshikiego był spokojny i opanowany, ale jednocześnie drżący i chłodny. Każda kolejna łza, spływająca po policzku jego żony była jak gwóźdź wbity w serce, a jej zaciskające się na sukience dłonie zdawały się całkowicie ściskać jego gardło.
- Kunie... Przepraszam... Naprawdę cię kocham... Nie wiem, co mi wtedy strzeliło do głowy. Ja po prostu...
- Ty draniu! - Kobieta ponownie wstała z miejsca. Była zła na męża... Ale czy można się jej dziwić? W jednej chwili Kunie stanęła przed wyborem: albo rozstaną się z mężem, albo przyjmie pod dach dziewczynę, której nie powinno tutaj być.
Kunie w bezsilności zacisnęła dłonie w pięści i spuściła głowę, pozwalając łzom dalej płynąć. Sam Yoshiki wstał z miejsca i podszedł do żony. Chciał ją objąć, jednak ta od razu się odsunęła.
- Nie zapomnę ci tego.
Powiedziała, a potem spojrzała na Hiroki wręcz z nienawiścią. Zgryzła szczękę, zacisnęła pięści tak, jakby naprawdę nienawidziła tej dziewczyny.


~♥~♥~♥~

Dam dam daam! Witam, dzień dobry! Pierwszy raz bawię się w pisanie opowiadania opartego na anime/mandze (mimo że oglądać/czytać lubię) więc proszę o wyrozumiałość ;)
Cóż, połączę tutaj swoją wyobraźnię z Kuroko no basket oraz Haikyuu!, mając cichą nadzieję, że jakoś to wyjdzie.
Prolog taki, a nie inny... Cóż. Mam tylko nadzieję, że zachęcę was chociaż w małym stopniu do śledzenia poczynań moich bohaterów :3
Jeżeli chcecie natomiast bliżej przytoczyć sobie metryczki postaci, szukajcie ich w odpowiednich stronach (Pierwszy skład (tutaj główni bohaterowie), rezerwowi oraz dwunasty zawodnik). W razie pytań, możecie pisać pod postami, lub gdzieś na skrzynkę konta google.
Reklamujcie się Złotka w zakładce: Wasze cudeńka. Na pewno zajrzę i zostawię coś po sobie ;) Często wkręcam się w czytanie, więc jeżeli twoja historia mi "podejdzie", to z pewnością będę śledzić ją na bieżąco.
Tymczasem życzę wam miłego czytania i trzymajcie się ciepło! ♥

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekaweee, lecę czytać dalej :)
    PS. Bd stałym gościem na tym blogu, więc szukuj mi gdzieś tu przytulny kącik XD :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę Ci komentować wszystko po kolei, także dzisiaj prolog - rozdział jutro ^^
    Zaciekawiłaś mnie. Masz lekki styl pisania i łatwo się czyta. Wczułam się, tak jakby. Była obok bohaterów.
    Zdrada boli i to bardzo. Ja jej nie uświadczyłam i mam nadzieję, że nie uświadczę, ale wiem, że boli. Szkoda mi Kunie, nie spodziewała się ;-;
    Pozdrawiam, życzę weny i widzimy się jutro pod rozdziałem pierwszym ^^

    ~Juvia L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aw <3 Dziękuję i za to, że wpadłaś, i za to, że jeszcze chce ci się czytać dalej ;D
      Tak, zdrada nie jest przyjemna. Dodatkowo zauważyłam, że coraz częściej ludzie się tego chwytają, co jest naprawdę przykre :/ A że jestem poniekąd sadystą to niech postacie mają ciężko xD

      Dziękuję (znowu), nawzajem i do zobaczenia! ♥

      Usuń
  3. Ciekawie się zaczyna ^^ oby tak dalej a ja lece czytac dalej ;) heh... ♥
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ^-^

    OdpowiedzUsuń

Theme by Ally | Panda Graphics