Kwiecień, obecnie.
- Kei! Wstawaj ty przeklęty... - Już miałam w zamiarze wybić drzwi pokoju Tsukkiego, jednak wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Uderzyłam w nie jedynie pięścią, by ostatecznie dobudzić przyrodniego, młodszego brata. Jakby same moje krzyki nie wystarczyły...
Podeszłam do drzwi frontowych i otworzyłam je.
- Ohaio Hiroki-senpai! Tsukki już wstał? - Uśmiechnęłam się ciepło do Tadashiego. Pokiwałam twierdząco głową i zaprosiłam go do środka.
- Dobrze, że się w końcu obudził. Już myślałem, że nakrzyczy na mnie. Nie lubi, kiedy przychodzę za wcześnie. - Słysząc te słowa, mój uśmiech zmienił się z ciepłego na nieco zakłopotany. Cholera. Naraziłam nic nie winnego Yamaguchiego na sporą nagonkę Keia. A kiedy Tsukki się uniesie... Wybacz Tadashi...
- Tak... No... Eeto.... On... - podrapałam się w tył głowy.
- Może zjesz z nami śniadanie? Mama napiekła naleśników i trzeba je zjeść, zanim wszyscy znowu pójdziemy w inne strony. - Zaproponowałam, chcąc odtrącić od siebie myśli o tym, że już na dzień dobry zgotowałam Tadashiemu piekło na resztę tygodnia. Piegusek uśmiechnął się do mnie i pokiwał głową, przystając na moją propozycję.
- Świetnie! Rozgość się w salonie, pójdę tylko sprawdzić czy z Tsukkim wszystko w porządku. - Zostawiłam przyjaciela, jeśli mogę go tak nazwać, brata samego i poszłam ponownie do pokoju Keia.
- Wstałeś kretynie?! Zrywaj to chude dupsko z łóżka, bo spóźnisz się na rozpoczęcie! - Nie lubiłam mieć na głowie tego chłopaka. Był chłodny, zimny, obojętny, mało rzeczy go obchodziło. Na samym początku, kiedy zaczęłam mieszkać u Tsukishimów, był inny... Nie wiedziałam, co go tak zmieniło. Długo nad tym myślałam i jeśli chciałabym znaleźć zadowalającą odpowiedź, musiałabym zapytać samego Keia.
Otworzyłam drzwi z siłą huraganu, wchodząc do pokoju blondyna. Moje oczy zrobiły się ze złości bardziej czerwone niż zwykle, a dłoń zaciskała się na klamce z taką siłą, że pewnie mogłabym spokojnie ją wyrwać z drzwi.
- O, wstałeś... - Powiedziałam, łagodniejąc i uspokajając się w jednej chwili, kiedy Kei po porannym prysznicu przetarł ręcznikiem mokre włosy i założył okulary. Czułam, jakbym całkowicie różowiała ze wstydu, że już od rana nie daję Keiowi żyć.
- Eeto... - Mruknęłam, patrząc na brata, który nie zważając na moją obecność, dopinał koszulę i podwijał lekko jej rękawki.
- Yamaguchi zje z nami śniadanie. Przyszedł dosłownie chwilę temu i....
- Wiem, że przyszedł bo mu tak kazałem. - Uniosłam brew do góry, nie odrywając wzroku od okularnika.
- Przestań traktować go jak popychadło. - Mruknęłam, jakby sama do siebie. Jednak Kei z pewnością to usłyszał, gdyż na jego twarzy pojawił się lekko drwiący uśmiech.
- Nie traktuję go jak popychadło. Nie jest nim, dopóki sam na to pozwala. - Odpowiedział, jednocześnie wprawiając mnie w osłupienie. W mojej wyobraźni momentalnie pojawił się obrazek, w którym zostaję wbita w ziemię przez ogromny młot.
- Szykuj się szybciej. - Rzuciłam, gdy odzyskałam kontakt z rzeczywistością. Zamknęłam drzwi pokoju, pozwalając bratu odpowiednio się przyszykować. Zastanawiałam się, dlaczego wybrał akurat Karasuno? Jego ambicje, dobre wyniki i siatkarski talent z pewnością ułatwiłyby mu start w lepszej szkole. Być może poszedł tam ze względu na brata?
- Tsukki zaraz przyjdzie. - Uśmiechnęłam się tym razem szczerze do Yamaguchiego i przeszłam do kuchni, by przyszykować śniadanie.
- Też wybrałeś Karasuno? - Zapytałam w pewnym momencie.
- Ee.. tak. Idę tam, gdzie Tsukki. - Odpowiedział. Co z nim nie tak? Dlaczego Tadashi tak ślepo podąża za Keiem?
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Tsukkiego, który rzucił swoje nieprzyjemne 'cześć' do Yamaguchiego, a ten jak ostatni kretyn uśmiechnął się do niego i odpowiedział mu, wrzucając w swoje powitanie wszystkie pozytywne uczucia.
Z jakiej racji, taki ogień jak Yamaguchi i woda odpowiadająca Tsukkiemu się przyjaźnią?!
[...]
- Miłego pierwszego dnia! - Uśmiechnęłam się na pożegnanie do Tadashiego, który odwzajemnił ten gest. Ach, lubiłam tego chłopaka.
- Tak, tak. Tylko ty znowu nie wpadnij komuś pod nogi. Byłoby przykro, gdyby niewinny człowiek ponownie złamał przez ciebie nogę. - Tsukki uśmiechnął się drwiąco, jednocześnie będąc mega zadowolonym ze swojej uszczypliwości. Zaśmiał się cicho, a Tadashi? Roześmiał się razem z nim. Tsukki lubi wyciągać ten nieprzyjemny fakt z mojego życia. Nie jestem przecież najmniejsza... A to nie moja wina, że wielki pan biznesmen nie patrzył pod nogi!
Poczerwieniałam ze złości.
- Nie wymądrzaj się tak, głupku! - krzyknęłam na brata i uderzyłam go otwartą dłonią z tył głowy tak, że jego okulary zsunęły się z nosa. Yamaguchi jeszcze przed wyjściem chciał skorzystać z łazienki, więc zostałam z Keiem znowu sam na sam.
- Mogę zadać ci jedno pytanie?- zagaiłam w pewnym momencie, opierając się bokiem o ścianę przy drzwiach frontalnych.
- Nie. - odpowiedział, pochylając się w celu zawiązania butów.
- Dlaczego wybrałeś Karasuno?
- Mówiłem, że nie możesz zadać mi pytania.
- Kretyn. - mruknęłam, krzyżując ręce na piersi. Wiem, że Tsukki może mnie nie uwielbia, jednak mógł odnosić się do mnie z należytym szacunkiem. W końcu, bądź co bądź, jestem od niego starsza. A z tego co zdążyłam się tutaj nauczyć, w Japonii szacunek jest bardzo ważny.
- Nie spóźnisz się na autobus? - Zapytał, jednak w jego głosie słyszałam raczej zirytowanie moją obecnością niż troskę.
- Nie. - Odpowiedziałam cicho, kręcąc przecząco głową.
- Szkoda. - Rzucił. Syknęłam na niego i wręcz siłą wyrzuciłam go za drzwi, wyrzucając jego torbę razem z nim.
- Ale ty się spóźnisz baranie! - krzyknęłam, trzaskając drzwiami. Odetchnęłam głośno, po czym poszłam do swojego pokoju, gdzie spakowałam do walizki ostatnie rzeczy. Do swojego liceum musiałabym codziennie dojeżdżać 40 minut. To zdecydowanie strata czasu, dlatego ojciec wynajął mi małe mieszkanie niedaleko szkoły. Było to dobre rozwiązanie. Tam przynajmniej nie czułam się jak wyrzutek. Po upewnieniu się, że wszystko wzięłam, zamknęłam torbę i zrzuciłam ją z łóżka.
- Eeto... Gdzie jest Tsukki? - usłyszałam nagle za plecami. Przeszedł mnie zimny dreszcz, a gdy się odwróciłam i zobaczyłam Yamaguchiego, omal nie zemdlałam.
- Tadashi! To ty... Nie wyszedłeś...? - język splątał mi się jak węzeł. Od razu sięgnęłam po telefon.
- Zaraz po ciebie wróci. - Powiedziałam pewnie, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Był wyższy ode mnie, jednak chciałam go koniecznie zatrzymać.
- Nie ma problemu, po prostu go dogonię.
- Nie, nie dogonisz. Bachor musi po ciebie wrócić. - Przyłożyłam słuchawkę do ucha.
- Czego znowu? - Usłyszałam głos Keia w słuchawce.
- Nie zapomniałeś czegoś? - zapytałam. Wiedziałam, że Kei w tym momencie się zatrzymał i zmarszczył z dezorientacją brwi. Na tyle zdążyłam go poznać.
- Nie... Chyba nie...
- A YAMAGUCHI?! - Usłyszałam urwane "yy", jakby teraz został wbity w ziemię tak, jak ja rano kiedy wparowałam do jego pokoju.
- Przecież mnie dogoni.
- Nie, nie dogoni. Wracaj po niego natychmiast, głupku! - Powiedziałam pewnie i rozłączyłam się. Potem z miną wręcz anioła spojrzałam na Tadashiego.
- Zaraz po ciebie wróci.
[...]
Jako kapitan musiałam oczywiście zachęcać pierwszaków do dołączenia do naszego klubu siatkarskiego. Sport w Shutoku może pocieszyć się wieloma sukcesami, szczególnie jeśli chodzi o koszykówkę, siatkówkę i tenis. Rok temu udało nam się zająć II miejsce na Mistrzostwach Wiosennych, jednak teraz nasza drużyna walczy o to pierwsze miejsce. Ci, którzy stoją na drugiej pozycji są pierwszymi przegranymi. I to była prawda. Miałam w dłoniach karty zgłoszeń, które kurczowo przyciskałam do piersi. Jak zwykle miałam w buzi owocowego lizaka. Cóż, po prostu je lubiłam.
- Kurcze, gdzie jest to przeklęte stanowisko klubu koszykarskiego. Ileś można go szukać? - Usłyszałam głos jednego z dwóch chłopaków idących przede mną. Jeden z nich był wręcz ogromny... Do tej pory myślałam, że Kei jest wystarczająco wysoki. Ale on? On przewyższał go chyba o 10 cm! Zielonowłosy, trzymał coś w dłoniach. Drugi, ten który się odezwał, był niższy. Miał ciemne włosy, a dłonie wpuszczone w czarne spodnie.
- Mogę was zaprowadzić, też tam idę. - Wydukałam, za ich plecami.
- Oj Midorima, coś ci się głos nieco zmienił. - Szatyn roześmiał się melodyjnie. Zielonek spojrzał na towarzysza. Przełożył przedmiot do drugiej ręki i wolną uderzył wesołka w głowę.
- To nie ja, Nanodayo.
- Tak y... to ja... - Powiedziałam, chcąc zwrócić na siebie uwagę i postukałam palcem szatyna w bark.
- Jak długo za nami idziesz? - Zapytał w pewnym momencie ciemnowłosy.
- Od bramy. - Oboje w tym momencie wyglądali, jakby zobaczyli ducha. Ducha, który mimo wszystko przyjaźnie się do nich uśmiecha. Szatyn przeczesał dłonią włosy.
- Tak jak mówiłam, też idę do tego stanowiska. Zaprowadzę was. - Powiedziałam, wciskając się w równy szereg z dwójką pierwszaków. Czułam się przy nich jak mrówka i pewnie tak wyglądałam.
- Zamierzacie dołączyć do koszykarzy? A nie myśleliście może o siatkarzach? Chłopaki z wielką chęcią przyjmą kogoś nowego. Tym bardziej, że obaj jesteście wysocy, a brakuje im środkowych. - Zapytałam, kiedy idąc obok chłopaków poprawiałam trzymane papiery.
- Siatkówka jest nudna. - Odezwał się okularnik. Od razu spiorunowałam go wzrokiem.
- Pewnie tak mówisz, bo nigdy nie grałeś. Siatkówka jest naprawdę przyjemnym sportem. I jest zdecydowanie bardziej energiczna, dynamiczna niż koszykówka. - Chciałam za wszelką cenę przekonać zielonowłosego.
- Grałem. Stąd wiem, że jest nudna. - Szatyn przytknął dłoń do ust by nie wybuchnąć śmiechem, kiedy zobaczył mój zabijający jego towarzysza wzrok. Gdy jednak mu to przeszło, spojrzał na mnie, ponownie chowając dłonie do kieszeni spodni.
- Zgaduję, że dołączasz do siatkarek? - Zapytał w pewnym momencie wesołek.
- Eeto... Tak jakby jestem kapitanem. - Odpowiedziałam z pełną powagą i poniekąd dumą. Ciemnowłosy zbladł. Zatrzymał się, opuścił głowę tak nisko jak tylko mógł i spojrzał na mnie z góry.
- Pierwszy raz spotykam kapitana libero. - Powiedział, na co poczerwieniałam ze złości.
- Nie jestem libero! Gram na przyjęciu! I...i... Proszę nie patrz na starszą od siebie dziewczynę z góry! - Spojrzałam w bok, czując się osaczona przez wyższych chłopaków.
- Wybacz, ale inaczej chyba nie mogę. Mimo to będę się starał, Senpai..- Powiedział z delikatnym sarkazmem. Zaraz, czy powiedział do mnie SENPAI?! Nie... nie... Nie chcę, żeby tak do mnie mówili! Nie chcę czuć się y... staro!
Wyjęłam z ust lizaka, by po chwili ponownie go wsadzić do buzi. Przeszliśmy jeszcze kilka metrów, aż w końcu stanęliśmy przy stanowisku. Za stolikiem siedziało dwóch chłopaków z trzeciej klasy: Otsubo - kapitan oraz Kimura.
- Midorima Shinatro. Bardzo się cieszymy, że chcesz dołączyć do klubu. - Powiedział Otsubo, wstając z miejsca.
- I jeszcze ja! Takao Kazunari! - Szatyn wychylił się zza zielonowłosego, by zasygnalizować starszakom swoją obecność. Kimura i Otsubo spojrzeli na szatyna z lekką dezorientacją. Zdawać by się mogło, że przy Midorimie był on nikim. Chociaż sama nie do końca wiedziałam, z kim mam wówczas do czynienia.
- I ja! - Powiedziałam dumnie, wychylając się zza pleców Takao.
- Eeto... Właściwie chciałam zapytać, czy Miyaji już jest... I oddać wam długopis. - Dodałam, widząc rozbawienie senpaiów.
- Jest na hali. - Odpowiedział Kimura, biorąc ode mnie długopis. Uśmiechnęłam się najpierw do starszaków, potem do pierwszaków i odeszłam.
- Siatkarzyku, poczekaj! - Usłyszałam, po czym odwróciłam się.
- Mogę wiedzieć jak się nazywasz? - Kazunari uśmiechnął się do mnie ciepło, jednak na samo to pytanie dostał po głowie od Otsubo. Coś dużo razy dzisiaj oberwał...
- Nie siatkarzykuj jej!
- Nie siatkarzykuj jej!
- Tsukishima. Tsukishima Hiroki. - Odpowiedziałam, uprzednio wyjąwszy z ust lizaka. Potem już spokojnie ruszyłam w stronę hali, by przywitać się z Miyajim. Dawno go nie widziałam. A przecież tak świetnie się dogadywaliśmy.
Zaciekawiła mnie dwójka poznanych pierwszaków. Cholernie przypominali mi Tsukkiego i Yamaguchiego. Ten cały Midorima jednak zdawał się być bardziej otwarty niż Tsukki. Takao natomiast od Yamaguchiego różnił się tym, że bez Midorimy by sobie poradził. Tadashi bez Keia już nie... No i to, co zielonowłosy trzymał w dłoniach... Po jaką cholerę taszczy ze sobą pudełko pinesek? Dlaczego obwiązywał palce bandażami? Sama to co prawda robiłam, mój serdeczny palec prawej dłoni był ciągle obwiązany, jednak to ze względu na to, by niczego nie zapomnieć. Może Midorima tak samo oplata całe pięć palców?
Bądź co bądź, ten rok zapowiadał wiele zawirowań. Ta dwójka to naprawdę ciekawe pierwszaki.
~♥~♥~♥~♥~♥~
Hola! Pierwszy rozdział już za mną! Początkowo nie chciałam zaczynać od pierwszego dnia, jednak ostatecznie zdecydowałam się na to. Mam nadzieję, że nikt nie zasnął...
A i ten... Wszelkie pytania i propozycje, możecie pisać w sumie gdziekolwiek wam się podoba :3
Wytykajcie mi błędy, braki czy wszelakiego rodzaju niedociągnięcia. Nie pogniewam się, a nawet podziękuję ^^
A i ten... Wszelkie pytania i propozycje, możecie pisać w sumie gdziekolwiek wam się podoba :3
Wytykajcie mi błędy, braki czy wszelakiego rodzaju niedociągnięcia. Nie pogniewam się, a nawet podziękuję ^^
Na prawdę fajnie się zaczyna! Pisz szybko następne rozdziały. Mam cichą nadzieję na duziii romans XD
OdpowiedzUsuńOo <3 Miło, że wpadłaś i przebrnęłaś ♥ Bardzo mnie to cieszy ^^
UsuńDuziii romans... Będzie, będzie xD Tylko to muszę chyba przemyśleć jeszcze raz. Cały czas wpada mi coś nowego do głowy *.*
Trzymaj się i dziękuję ♥
Kei taki seksiak przez cały rozdział xD Uwielbiam go z całego anime zaraz po Tanace ^^ Mrr... Ja chcę go więcej i tej jego chamskości po całości xD
OdpowiedzUsuńPostać Hiroki też jest fajna. Od razu ją polubiłam, jest taka wesoła i niska xD Niskie postaci zawsze są zajebiste xD
Coś mi się zdaje, że Midorima odegra tu kluczową rolę w życiu bohaterki. Wolałabym Kei'a, ale on jest mój i jest jej przyrodnim bratem xD
Pozdrawiam, życzę wenki i czekam na kolejne rozdziały ;)
~Juvia L.
Tak, seksiak xD Ale on tak chyba ma... I w sumie dobrze. Oj, Tanakę też lubię <3 Chociaż muszę przyznać, że z całego Haikyuu najbardziej uwielbiam Sugę <3 To taki rozważny tatuś, który wszystkim daje trochę ciepełka xD
UsuńCieszę się, że polubiłaś Hiroki ^^ Chociaż nie będzie taka cały czas xD
O to się nie martw, zarówno Tsukki jak i Shin będą mieć tu swoją rolę ;)
I dziękuję że czytasz smyku ♥
Mówiłam, że wrócę, by przeczytać, tylko przepraszam, że tak późno
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lubisz shouen-ai, gdyż po pierwszym rozdziale uznałam, że jest mi potrzebne TsukiYama. To naprawdę nie moja wina, że jak ich razem gdzieś zobaczę to uruchamiają we mnie shipera...
Bardzo mnie cieszy, że wróciłaś ^^
UsuńZgadzam się, że TsukiYama są cudowni xD Ale nie wiem, czy potrafię pisać shouen-ai *.* Być może kiedyś coś się walnie. Chociaż teraz, naprawdę zaczęłam się nad nimi zastanawiać *.*
Nie ma spisu treści, a zbytnio nie chce się lecieć do samego początku -.-. Co myślę napiszę w ostatnim aktualnym rozdziale.
OdpowiedzUsuń